Dzisiejszy wpis jest dla mnie szczególny, ponieważ od wielu już miesięcy rozmyślałam nad czymś, co usystematyzowało się w moim sercu dzięki lekturze listów pewnej młodej kobiety. Może miałam poznać św. Urszulę - bo o niej właśnie mowa - przede wszystkim po to, by przeczytać, przemyśleć, zrozumieć, a następnie podzielić się z Wami korespondencją, jaką prowadziła przez wiele lat ze swoją przyjaciółką. Katoliczka i protestantka - dialog międzywyznaniowy - ale jakże odmienny od tego, który proponuje nam współczesny świat.
Św. Urszula urodziła się jako Julia Ledóchowska w 1865 r. W latach 1885-1899 prowadziła korespondencję ze swoją równieśniczką, niemiecką baronówną, Ilzą von Düring. Kobiety spotkały się tylko raz, a ich przyjaźń rozwinęła się w głównej mierze na drodze pisywanych do siebie listów. Od samego początku ta korespondencja poruszała kwestie duchowe - Julia (przyszła św. Urszula) była bowiem katoliczką i przygotowywała się do tego, by poświęcić się życiu zakonnemu. Ilza wychowana w silnym duchu protestanckim, nie rozumiała bardzo wielu aspektów wiary katolickiej. Listy - pisane z największym szacunkiem, a wręcz wzajemnym oddaniem - nie były jednak pozbawione teologicznych dyskusji. Św. Urszula nie skupiała się na tym, co je łączy, lecz z miłością próbowała uświadomić przyjaciółce, jak daleko jest od prawdy. W słowach św. Urszuli da się wyczuć ciepło, troskę, życzliwość, ale wielką konsekwencję, niezachwianą pewność własnej wiary. Wielka miłość, jaką Urszula darzyła Ilzę przejawiała się przede wszystkim w dbałości o zbawienie jej duszy.
"Kiedy całkowicie poświęcę się służbie Bożej, użyję wszystkich środków, którymi będę dysponowała, a jest ich wiele, by wybłagać u Boga tę łaskę, bym mogła ujrzeć Cię na łonie prawdziwego Kościoła."
"Ilzo, nie mogę pogodzić się z myślą, że i Ty nie należysz do grona dzieci Maryi! Musi jednak dojść do tego i dojdzie, czy chcesz czy nie. Aż do ostatniego tchu nie przestanę modlić się za Ciebie, a Maryja nie zawiedzie dziecięcego zaufania."
Św. Urszula w sposób delikatny, ale niezwykle stanowczy tłumaczyła swojej korespondencyjnej przyjaciółce prawdy wiary. Przede wszystkim postawiła sprawę jasno - nie może być tak, że każdy człowiek uznający się za wierzącego ma swoją własną prawdę. Istnieć może tylko jedna Prawda i ona właśnie - wg niezachwianej pewności - św. Urszuli znajdować się musi w Kościele Katolickim.
"Czy modlisz się za mnie, żebym nawróciła się na Twoją wiarę? Jeśli jesteś przekonana o jej prawdziwości, to powinnaś wyświadczyć mi tę przysługę, podczas gdy ja modlę się z całego serca, byś Ty nawróciła się na wiarę katolicką, ponieważ jestem niezłomnie przekonana, że jedynie ona jest prawdziwa."
"Ilzo, czy sądzisz, że wszystkie religie są dobre i że prawda nie istnieje? Nie, to niemożliwe. Bóg jest wiekuistą Prawdą, a prawda odwieczna nie może być dwojako tłumaczona. W Nim wszystko jest jasne i oczywiste jak słońce. (...) Jedna religia musi być tą jedynie prawdziwą, inaczej szukalibyśmy tej, która byłaby najwygodniejsza, która nakładałaby na nas najmniejsze ograniczenia!
Ale jeśli tylko jedna religia jest prawdziwa, to tej jednej musimy poszukiwać i pragnąć, przybliżyć wszystkich do tej autentycznej religii."
Co istotne - św. Urszula nie zamierzała poprzez prawdy wiary protestanckiej przybliżać siebie do Boga. Ona wszystko to, czego potrzebowała do duchowego rozwoju odnajdywała w Kościele Katolickim. Nie koncentrowała się na częściach wspólnych, nie szukała dróg pojednania, ona wprost pisała przyjaciółce: "dzieli nas przepaść!"
Bardzo wiele uwagi św. Urszula poświęciła w swoich listach rozważaniom o nieomylności Kościoła.
"Jeśli wierzysz w Zbawiciela, jeśli wierzysz, że On objawił nam swą Boską naukę, musisz uwierzyć, że istnieje jeden nieomylny Kościół. (...) Czy możemy sądzić, że Jezus mógłby dopuścić, aby do Jego nauki mogły zakraść się błędy? Albo czy może być obojętne Zbawicielowi, że Jego naukę tłumaczy się według własnego widzimisię?
Jeśli uważa się, że każdy może Jego naukę komentować według własnego sądu, wówczas nie jest ona prawdą, ale fałszem. Prawda jest tylko jedna, jak jeden jest Bóg, jak jeden jest cel w najmniejszych nawet wydarzeniach ludzkiego życia. (...) Jeśli Pan Jezus umarł za prawdę, czy możemy sądzić, że tak mało zależy Mu na niej, iż pozwala, aby każdy Jego prawdę zmieniał według własnego rozumienia?
Jeśli nie ma nieomylnego Kościoła, nie ma w ogóle żadnej prawdy, żadnego Boga prawdy, żadnego Pisma Świętego."
Św. Urszula wskazywała przy tym, że ludzie mogą być nieomylni, ale Duch Święty nie pozwoli na to, by Słowo Samego Boga zostało w Kościele wypaczone.
"Ponieważ Kościół, począwszy od Chrystusa, jest nieomylny, nikt nie mógł Jego nauki zmieniać ani reformować.
Księża, biskupi, nawet papieże mogą grzeszyć, ciężko zawinić, ale Kościół mylić się nie może. W przeciwnym razie nie ma żadnej wiary, żadnej religii - niczego!"
Skąd w młodej Julii - przyszłej siostrze Urszuli tak silna i niezachwiana pewność?
"Wierzę w jeden, święty, nieomylny Kościół i we wszystko, co Kościół do wierzenia mi podaje - dalej nie dociekam, nie wątpię i nie szukam dokoła. Nie mogę się zachwiać, póki stoję na opoce Piotrowej, której bramy piekielne nie przemogą, nie ja, ale łaska Boża we mnie."
Z korespondencji wynika, że Ilza wielokrotnie pytała przyjaciółkę, czy nie miewa ona wątpliwości w wierze. Na to św. Urszula odpowiadała z pełną prostotą, że gdyby nawet je miała, odrzucałaby je jak pokusę, bo wierzy Kościołowi jak Skale, na której Jezus buduje swoje Królestwo.
"Co mogłabym lepszego wymyślić niż to, co najwięksi Ojcowie Kościoła, te świetlane pochodnie Ducha Świętego nam pozostawili. Wyższe, światlejsze umysły badały za mnie, sprawdzały. Już od Apostołów istnieje nasz jeden święty katolicki Kościół. To co 1900 lat istnieje i przez nieomylny Kościół zawsze uznawane było za dobre, tego ja przecież nie będę chciała mądrzej wymyślić. Byłabym jak dziecko, które nie chce wierzyć matce, że nóż jest ostry dopóki się nie skaleczy."
Wiele miejsca w korespondencji św. Urszula poświęca odrzucanym przez protestantów dogmatom katolickim. Przede wszystkim pisze o Maryi - "Ach, jak to pięknie móc kochać z całego serca tę Pannę Niepokalaną! Gdybyśmy tak razem mogły kochać Ją i czcić."
Gdy Ilza wyraża wątpliwości co do roli Matki Bożej, św. Urszula przytacza ewangeliczne argumenty świadczące za tym, że Jezus chciał, by Jego Matka była Matką wszystkich ludzi i by każdy oddawał Jej należną cześć i prosił o Jej wstawiennictwo.
"Jeśli kochasz kogoś, będziesz również kochać tych, którzy mu są drodzy, a jemu okażesz miłość przez to, że tym, których on kocha nade wszystko sprawisz radość i okażesz szacunek (...) Pan Jezus musi życzyć sobie i wymagać, by Jego Matka była kochana i czczona. Myślę, że jest to jasne jak słońce."
Korespondencja między przyjaciółkami dotyczy również obecności Jezusa w Najświętszym Sakramencie, sakramentów - m.in. spowiedzi, obcowania świętych itd. Nie jestem w stanie przytoczyć tu wszystkich, tak cennych i ożywczych myśli, jakie pisze do Ilzy św. Urszula.
Wielką radością dla św. Urszuli jest z pewnością konwersja na wiarę katolicką jej wieloletniej przyjaciółki. Tego jednak nie dowiadujemy się już bezpośrednio z jej listów, ponieważ w związku z licznymi obowiązkami i wyjazdami, Urszula przestaje pisać do Ilzy w 1899 r.
Trzydzieści sześć listów Julii (s. Urszuli) i Ilzy zrobiło na mnie naprawdę wielkie wrażenie. Św. Urszula rzuca zupełnie nowe, czyste światło na dialog międzyreligijny, który pozostaje u niej życzliwy, pełen szacunku, ale bezkompromisowy. Św. Urszula tłumaczy to tak: "To nie jest nienawiść religijna wobec inaczej wierzących, tylko gorące pragnienie dziecka, by jego Matka była kochana przez wszystkich. Czego serce jest pełne, o tym język rad mówi."
Dziś dialog międzyreligijny jest bardzo szeroki, słusznie bowiem każdemu z nas zależy na pokoju i wzajemnym szacunku. Powstaje jednak pytanie, czy w imię miłości bliźniego, a może troski o dobrą atmosferę, nie zapominamy o dbałości o zbawienie dusz?
Od pewnego czasu bardzo dbam o to, by sprawdzać lektury swoje oraz moich dzieci. Wielu katolików, nawet osób duchownych twierdzi, że literatura np. protestancka może być dla katolików bardzo ubogacająca. Jednak ja tak nie uważam i nie karmię się duchowo takimi treściami, ponieważ wszystko to, czego potrzebuję i szukam odnajduję w Kościele Katolickim. Moje przeświadczenie bardzo umocniła lektura listów św. Urszuli, która wiele razy wskazuje swojej przyjaciółce, że nie ma na celu urażenie jej, ale nie może spokojnie patrzeć na drogą jej sercu, a błąkającą się owieczkę.
Na koniec tego długiego, lecz bardzo ważnego dla mnie tekstu, zostawiam Wam słowo św. Urszuli, które mocno pracuje w moim sercu:
"Bóg będzie sądził Cię jako osobę, ale według praw, które ustanowił, według swojego świętego kodeksu i Twoje postępowanie według niego będzie oceniane, a biada temu, kto Słowo Boże, naukę Chrystusa odrzuca - nie będzie mógł niczym swego poglądu uzasadnić!
Zasady muszą istnieć, muszą być zrozumiałe i nie każdy jest uprawniony do wykładania ich według swego własnego uznania. Będziesz sądzona na podstawie tych niezmiennych przykazań, a nie według przykazań i artykułów wiary, które sama sobie ustalisz."
__________________________________________________________________________
Cytaty pochodzą z książki: Św. Urszula Ledóchowska "Stać się piórem w Jego ręku. Listy do przyjaciółki z młodości", wyd. Promic, Warszawa 2015.