„Pochwała niedoskonałości” - duchowe refleksje o świętości

 Tak często wydaje nam się, że świętość to zupełnie inny wymiar, niedostępny dla zwykłych śmiertelników. Bywa tak dlatego, że mylimy świętość z perfekcjonizmem i byciem idealnym, a przecież bez skazy jest wyłącznie sam Bóg. 
Przypomina o tym francuska dziennikarka Alexia Vidot, która na co dzień śledzi duchowe podróże osób podążających za Chrystusem. Z jej obserwacji, badań i rozmyślań powstała książka "Pochwała niedoskonałości" pełna trafnych refleksji na temat drogi do świętości. 


Na początku muszę podkreślić, że nie jest to książka duchowa - to zbiór refleksji napisanych raczej w dziennikarskim duchu. Bardzo podoba mi się styl, w jakim została napisana książka "Pochwałą niedoskonałości". Jest on nieco felietonowy, bliski czytelnikowi i czuć w nim wyraźne dziennikarskie zacięcie autorki. Idąc za tokiem rozmyślań autorki dochodzimy do podobnych wniosków, zwłaszcza, gdy głębiej przyjrzymy się cytowanym fragmentom Pisma Świętego i prezentowanym przykładom. Przecież Jezus otaczał się ludźmi - delikatnie mówiąc - niedoskonałymi. Na głowę swojego Kościoła wybrał św. Piotra, który trzykrotnie wyparł się swojego Mistrza. Jezus pokazuje nam na każdym kroku, że nie ma ludzi idealnych, a jeśli wydaje nam się, że osiągniemy świętość dzięki własnym wysiłkom, jesteśmy w wielkim błędzie. Tak naprawdę wszystko jest przecież łaską - zarówno wiara, jak i zbawienie, dlatego my, niedoskonali ludzie, musimy przede wszystkim otworzyć się na jej działanie. Czasem długo zajmuje nam zrozumienie, że z Bogiem nie można handlować: ja Tobie różaniec, Ty mnie to i tamto. U Boga wszystko jest widziane perspektywą miłości i wszystko w niej właśnie musi mieć swoje źródło. 
Dlatego autorka przytacza przykład św. Teresy z Avila, która pewnego dnia udała się do kaplicy i powiedziała Jezusowi: "Nie chcę tu być. Nie mam ochoty się modlić, niczego nie pragnę Ci powiedzieć. Chcę stąd iść" i zaczęła liczyć kamienne płyty w posadzce. Gdy kilka dni później zapytała Jezusa, która z jej modlitw podobała Mu się najbardziej, On odpowiedział: "Przypomnij sobie dzień, kiedy w kaplicy zaczęłaś liczyć kamienne płyty. Tą modlitwą najbardziej Mnie w sobie rozkochałaś! Bo równie dobrze mogłaś sobie pójść, lecz zostałaś, wybrałaś Mnie, nawet jeśli tylko liczyłaś płyty."

Wydaje się zatem, że nie ilość odmówionych modlitw, podjętych wyrzeczeń, postów ma przeważające znaczenie, ale ich jakość, nasza intencja i autentyczna chęć przebywania bliżej Boga.


Od wielu lat wśród katolików toczy się dyskusja o tym, jak zostać świętym. Alexia Vidot proponuje, by zainspirować się tymi, których świętość już została potwierdzona przez Kościół. Ich życiorysy nie są jednak zupełnie bez skazy. Mamy przecież wielu nawróconych takich jak św. Paweł czy św. Augustyn, którzy wiele lat swojego życia spędzili z dala od Boga. Kiedy jednak Go spotkali, przylgnęli do Niego całym sercem. 
"Dwa lata przed śmiercią Bernadetta Soubirous wyraziła takie pragnienie: Chciałabym, żeby mówiono o wadach świętych i o tym, co zrobili, żeby się poprawić; to pomogłoby nam dużo bardziej niż ich cuda i ekstazy.
Ona sama postrzegała siebie jako "miotłę, którą stawia się za kuchennymi drzwiami."

Może zatem świętość to nie tylko nieustanne dążenie do bycia lepszym, ale również świadomość własnej niedoskonałości. Dlatego Jezus wybiera tych, którzy są słabi i grzeszni.
Kiedyś przeczytałam takie słowa, które byłyby dobrym podsumowaniem książki Alexii Vidot: "Bóg nie wybiera zdolnych, ale uzdalnia wybranych." 
Kościół zatem jest święty wyłącznie świętością Boga, a nie osobistą perfekcją poszczególnych jego członków i właśnie to sprawia, że przez tysiąclecia istnieje i mimo burz, kryzysów - istniał będzie aż do końca świata. 

Autorka książki podkreśla jeszcze jedną ważną kwestię - Bóg mógłby stworzyć nas od razu idealnymi. Nie bylibyśmy jednak wtedy sobą. Najcenniejszy dar, jakim obdarza nas Bóg jest wolna wola.
"Dla ateisty stanowi to dowód na nieistnienie Boga - skoro istnieje zło, nie istnieje Bóg. Dla wierzącego świadczy ono o Bogu, który okazał skrajną delikatność, wycofując się po to, żebyśmy mogli istnieć także bez Niego, na nasze własne ryzyko i własną zgubę. Zamiast to Bogu wyrzucać, powinniśmy Mu dziękować za niedoskonałość egzystencji, na jaką przyzwolił, wypuszczając świat ze swoich rąk. Nasze życie jest dzięki temu bardziej pasjonujące, ponieważ mamy swoją rolę do odegrania w dziele stworzenia."


Nasza niedoskonałość, na którą musimy się godzić nie jest i nie może być jednak wymówką, aby nie dążyć do rozwoju i wzrostu. Jezus zachęca nas w Ewangelii wg św. Mateusza: „Bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” Choć nigdy tej doskonałości nie osiągniemy sami, dzięki Jego łasce możemy zbliżyć się do dobra i piękna naszego Stwórcy. Inspirująco pisze o tym Alexia Vidot:
"Niech nigdy nas nie opuszcza to wewnętrzne napięcie, które w sobie nosimy i przez które doświadczamy rozdarcia między niebem a ziemią, gliną a duchem, starym a nowym człowiekiem. Lepiej doświadczać niepokoju niż zadowolenia(...) Krok po kroku wzrastać w coraz subtelniejszej znajomości samego siebie, aż do odnalezienia swojej ostatecznej prawdy, swojego "białego kamyka", to znaczy imienia, które Bóg nam nadał, zanim jeszcze nas stworzył i które zna tylko On."

Autorka książki "Pochwała niedoskonałości" z wyczuciem prowadzi czytelnika przez refleksje nad duchowością i świętością, powołując się nie tylko na słowa z Pisma Świętego, ale również na autorytet Ojców Kościoła i biorąc za przykład świętych. Staje się to niepozorne zaproszenie do analizy własnego wnętrza, naszej relacji z Bogiem i wartości, którymi się w życiu kierujemy. Z jednej strony przynagla nas to do pracy nad sobą, a z drugiej uświadamia, że chociaż całkowite zjednoczenie z Chrystusem jest naszym największym powołaniem i stanowi, jak pisze Vidot "ukoronowanie życia chrześcijańskiego, do którego powinniśmy dążyć w doczesności. Ale uwaga: korona chwały zostanie nam wręczona dopiero w Królestwie." 

Autorka przytacza również piękne słowa papieża Benedykta XVI, które osobiście bardzo mnie ujęły:
"Doskonałości, o którą zabiegamy nie osiąga się raz na zawsze. Doskonałość to bycie w drodze, to ciągła gotowość, by iść naprzód, ponieważ nigdy nie dochodzi do pełnego upodobnienia się do Boga. Jesteśmy zawsze w drodze."
Dlatego nigdy nam nie wolno się zatrzymać. Biada temu, kto w Kościele osiada na laurach, kto bywa "kanonizowany za życia", kogo czci się niemal jak świętego bazując na tym, co zewnętrzne. Serce każdego z nas tylko Bóg, toteż nie powinniśmy sądzić, lecz czekać cierpliwie na owoce - i u nas i u innych. 

W dzisiejszym świecie mierzymy sukces ilością lajków, followersów i subskrypcji, a tymczasem...
"Bóg z największą uwagą patrzy na wdowę i sierotę, na szarych ludzi, na ubogich i nic nieznaczących." 
Trzeba nam "żyć w wolności od bożków, nie stawiać na piedestale postaci idealnych i wyidealizowanych" i pamiętać o słowach św. Pawła: "Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić."


Książka Alexii Vidot jest bardzo ożywcza, Muszę przyznać, że kiedy przeczytałam pierwsze strony byłam mile zaskoczona i poruszona. Po pierwsze dlatego, że ta książka nie aspiruje do miana lektury duchowej, nie ma tam wymyślonych modlitw ani głębokich interpretacji. Są za to rzeczowe, a jednocześnie bardzo obrazowe refleksje spisane z dziennikarską wnikliwością. Już na wstępie autorka uprzedza, że według niej książka jest kiepska i zasadniczo wcale nie jest z niej zadowolona. Nie mogę się jednak zgodzić z jej oceną - według mnie jest to bardzo dobra lektura, która porusza w sercu czytelnika niejedną strunę. Nie ma w niej patosu ani przesadnej wzniosłości, widać za to warsztat twórczy. Nie da się ukryć, że słowa pisane przez Vidot są owocem jej osobistych przekonań, rozmyślań, wspieranych na przykładach świętych i autorytetów Kościoła. Bardzo doceniam to, że książka mimo niewielkiej obszerności i niezbyt ciężkiej formy jest bardzo inspirująca, zachęca do własnych refleksji, będących niejako przedłużeniem słów z książki. 

W zakończeniu autorka zwraca uwagę na pewną starożytną sztukę zwaną kintsugi, o której już kiedyś słyszałam. Polega ona na naprawieniu porcelany lub ceramiki poprzez łączenie rozbitych kawałków za pomocą laku zmieszanego z drobinkami złota. W pewnym stopniu każdy z nas jest takim potłuczonym naczyniem, nasza biała szata nosi ślady niejednego brudu i choćbyśmy starali się z całych sił to ukryć, pokazywać się w lepszym świetle  - te potłuczenia, ten brud jest częścią nas samych i każdy z nas to widzi. Dopiero, gdy zrozumiemy, że tylko Bóg może nas naprawić i oczyścić jesteśmy w stanie iść prawdziwą drogą do świętości. 

Zachęcając Was z całego serca do lektury "Pochwały niedoskonałości" zostawiam Wam ze słowami św. Tereski, które zacytowała autorka:

"Niekiedy spostrzegamy się, że pragniemy tego, co błyszczy. Wówczas stańmy pokornie w szeregu niedoskonałych, uznajmy, iż jesteśmy małymi duszami, które Dobry Bóg musi podtrzymywać w każdej chwili."

______________________________________________________________________
"Pochwała niedoskonałości. Duchowe refleksje o prawdziwej świętości i życiu bez presji", Alexia Vidot, Kraków 2025
Książkę znajdziesz tutaj

Komentarze