Słowo "pragnienie" pochodzi od czeskiego wyrazu "praga", a była to potrawa tak mocno przyprawiona, że prażyła, paliła i trzeba było po niej koniecznie się napić. Pragnienia są to nasze - uzasadnione lub nie - potrzeby, które nas palą od środka. Dobrze, gdy są to rzeczy nam potrzebne, słuszne, wówczas zabieganie o nie jest właściwe. Często jednak pragniemy czegoś, co nam przeszkadza, a wręcz nas niszczy. 


W dzisiejszej Ewangelii do Jezusa przyszedł młody człowiek, który bardzo chciał uzyskać życie wieczne. Pytał Nauczyciela, co ma czynić, by dostąpić zbawienia. Jezus znał jego serce i myśli, więc odrzekł mu, że powinien przestrzegać przykazań. Młodemu człowiekowi wydawało się, że właśnie tak czyni. Wówczas Jezus powiedział: "Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie." Wtedy młodzieniec zasmucił się, ponieważ miał wiele posiadłości.
Czy Jezus wymaga od nas, abyśmy nie mieli pragnień? Nie, ale największym z nich powinno być życie wieczne. Inne pragnienia nie powinny nam zasłaniać, przeszkadzać w osiągnięciu zbawienia. To takie ludzkie - gromadzenie rzeczy, kolekcjonowanie wspomnień, szukanie wrażeń, a jednak wszystko to czasem trzeba nam odłożyć na bok - jeśli to nam zasłania samego Boga. Takie pragnienia nas rzeczywiście prażą od środka, stajemy się puści i wypaleni, tracimy czas i energię na coś, co tylko pozornie jest nam potrzebne. 


Jedną z najbardziej inspirujących mnie kobiet jest św. Urszula Ledóchowska, która wszystkie swoje życiowe siły poświęciła na pomoc drugiemu człowiekowi. Św. Urszula napisała:
"Jezu dobry, daj mi być małą,
to znaczy nie pragnąć, 
nie szukać ludzkiego oka,
ludzkich poklasków,
ludzkiego uznania.
Daj mi pracować
pod okiem Bożym cichutko."

W życiu każdego z nas bardzo istotną rolę pełni nasza praca. Często tak bardzo pragniemy, by była doceniona, zauważona i to zupełnie ludzkie. Tymczasem jest taka praca, którą doceni tylko Bóg. Nocne wstawanie do płaczącego niemowlęcia, codzienne domowe obowiązki, pomoc współpracownikowi w zakładzie pracy, ciche wyręczenie, subtelna inspiracja - to wszystko rośnie na glebie bezinteresowności. 


Wiem, że w każdym z nas jest to pragnienie ludzkiego podziwu i uznania. Piszemy właśnie po to, by nas czytano, mówimy po to, byśmy byli wysłuchani, wszystko czynimy "dla". Gdyby jednak robić to bardziej "ku"? Ku chwale Bożej, ku ludzkiej potrzebie, ku pięknu, ku inspiracji... 

"Daj mi być małą" - dostrzeżoną tylko i AŻ przez Twoje najczystsze spojrzenie, które zna serce każdego człowieka. 

Komentarze