Chodzi o Miłość
Co łączy Środę Popielcową i Dzień Zakochanych - oprócz daty, rzecz jasna? Miłość! Jezus umarł za nas na krzyżu z miłości i bardzo chce, abyśmy chcieli Go kochać. On nie pragnie naszych zwyczajowych gestów, tendencyjnych obietnic, ale szczerego żalu i autentycznej chęci poprawy.
'Gdy nas takie zapały porywają, że chcemy nawet we włosiennicy pokutować, to jednocześnie Kościół nam mówi, iż ponad wszystko ważniejsza jest miłość, bo ona odsłania motywy, dla których wszystko czynimy."
Krzyż jest dowodem, że Bóg mnie miłuje, a spojrzenie na krzyż ciągle mi o tym przypomina. Ono sprawia ulgę i pozwala odetchnąć. Jednak jest Ten, który miłuje...!"
Żyjemy dziś w czasach, w których wszystko usprawiedliwia się w imię miłości. Tymczasem Zbawiciel uczy nas, że miłość to pragnienie dobra drugiego człowieka nawet za cenę własnego dobra. To niejednokrotnie wyrzekanie się samego siebie, odbieranie sobie, umniejszanie. Patrzy z miłością ten, kto widzi dalej, poza ziemski horyzont. Patrzy z miłością ten, kto troszczy się o wieczność ukochanej osoby, choćby za cenę miłosiernego upomnienia lub wyrzeczenia się własnego "ja.
W ubiegłą niedzielę miałam tę łaskę, by wysłuchać nauki rekolekcyjnej ks. Sławomira Kostrzewy, który głosił ją w Narodowym Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu. Ks. Kostrzewa mówił, że źródłem grzechu bardzo często jest porównywanie. W małżeństwie czasem źle się dzieje, gdy jedna osoba porównuje, ile robi dla domu i dla współmałżonka. Wzajemne pretensje, wyliczanie - ja wyniosłem śmieci już trzy razy w tym tygodniu, ja wstałam do dzieci pięć razy z rzędu...
Porównujemy nasze dzieci między sobą, porównujemy je do samych siebie z dzieciństwa ("bo ja w twoim wieku"), wreszcie - do innych - sąsiadów, rówieśników.
Trudno być wolnym od porównywania zwłaszcza w życiu, które w dużej mierze toczy się dziś w social mediach. Solą w oku może być wszystko - wakacje, wystrój domu, sposób życia, prowadzony profil...
Ks. Kostrzewa pięknie powiedział, że jeśli uznajemy się za lepszych, nie ma w nas miłości bliźniego, a jeśli za gorszych - nie ma w nas miłości do siebie. Jezus zostawił nam przykazanie: kochaj bliźniego swego jak siebie samego.
Gdyby tak zamiast do innych, porównywać się do Maryi, Jezusa, świętych? Na ich tle zawsze będziemy nieskończenie gorsi, ale w takim porównaniu zupełnie odpada rywalizacja. Czasem trzeba wysiąść z rozpędzonego pociągu i stanąć pod krzyżem. Będzie tam cicho, może pusto, nikt nas tam nie zobaczy, nie pochwali nas za to - ale czy na pewno? Nikt? "Tylko" i aż Bóg. Przecież o Niego chodzi. Wszak we wszystkim chodzi o Miłość - a to Bóg jest Miłością.
Komentarze
Prześlij komentarz