Radość owocem Ducha Świętego

 Zaledwie przed tygodniem w uroczystym Exultet słyszeliśmy słowa: "Raduj, się ziemio, opromieniona tak niezmiernym blaskiem, a oświecona jasnością Króla wieków, poczuj, że wolna jesteś od mroku, co świat okrywa! Weselcie się już, zastępy Aniołów, w niebie: weselcie się, słudzy Boga."
Radością emanują wszystkie teksty pieśni wielkanocnych, a cały Kościół zachęca wiernych: radujcie się! Tylko odnoszę wrażenie, że my mamy z tą radością jakiś wielki problem. Myślę ostatnio, że chyba zbyt mało o nią prosimy, modląc się o tak wiele innych, naszym zdaniem ważniejszych spraw. Tymczasem radość jest owocem Ducha Świętego, a słowa "raduj się", "radujcie", "radość", pojawiają się w Piśmie Świętym ponad 300 razy. 


Przyznam, że sama mam tendencję do popadania w zwątpienie i zniechęcenie. Niedawno w czasie rekolekcji o. Pałysa dowiedziałam się, że to acedia, z którą walczą chyba wszyscy wierzący. Dużo daje mi jednak codzienna modlitwa do Ducha Świętego, którą pożyczyłam sobie od Jana Pawła II. W trudnych chwilach wyjątkowym wsparciem są dla mnie również dwie święte kobiety, wyjątkowo bliskie mojemu sercu.

Pierwsza z nich to św. Joanna Beretta Molla - kobieta pełna życia, radości i uśmiechu, nie tracąca pogody ducha nawet pośród największych trudów i cierpienia. Mama gromadki dzieci, oddana pacjentom lekarka, zakochana w swoim mężu, doceniająca każdy dzień życia, które skończyło się dla niej tu, na ziemi, bardzo szybko. Gdy była w drugim miesiącu czwartej ciąży dowiedziała się, że w jej macicy rozwinął się włókniak. Odmówiła jednak leczenia, które doprowadziłoby do śmierci nienarodzonego dziecka. Terapii poddała się dopiero po porodzie, ale okazało się to dla niej zbyt późno. Mimo starań lekarzy zmarła rankiem 28 kwietnia 1962 r., mając zaledwie 39 lat. 

Gianna promieniała radością. Jej mąż mówi o niej:
"W okresie naszego narzeczeństwa najbardziej mnie pociągały jej entuzjazm i radość. Po ślubie – macierzyńska miłość, siła i radość, której nic nie mogło zmącić. Życie Joanny było hymnem radości, hymnem dziękczynienia za łaskę Bożą w jej sercu."


Joanna taki hymn radości napisała. Jest on moją wielką inspiracją w trudnych momentach życia. Jego fragment brzmi następująco:
Uśmiechaj się do rodziców, braci i sióstr, 
nawet wtedy, kiedy nakładają na nas obowiązki, które sprzeciwiają się naszej pysze, 
ponieważ mamy być iskrami radości
Uśmiechaj się zawsze, przebaczając zniewagi, 
nie krytykując i nie okazując niezadowolenia
Uśmiechaj się do wszystkich, których Pan posyła do nas w ciągu dnia.
Świat poszukuje radości, ale jej nie odnajduje,
 ponieważ jest oddalony od Boga. 
My, zrozumiawszy, że radość pochodzi od Jezusa, 
z Jezusem w sercu niesiemy radość. On będzie siłą, która nam pomaga."

Czy to możliwe - uśmiechać się pomimo trudu, zmartwień, cierpienia?
Tak, jeśli źródło mojej radości jest w Bogu i jeśli to owoc działania Ducha Świętego w moim życiu. W piosence dla dzieci zespół Arka Noego śpiewa "Każda święta chodzi uśmiechnięta" - i nie są to tylko puste słowa. Gdy spojrzymy na tych, którzy wyprzedzili nas w drodze do wieczności - na świętych, błogosławionych, a nawet na bliskim nam zmarłych, którzy żyli z Bogiem, widzimy, że każdy z nich wiele w życiu przeszedł. To nie były osoby oszczędzane przez Boga, a wręcz przeciwnie - doświadczane cierpieniem, czasem niesprawiedliwością, bólem, zniewagami. Mimo to, wszyscy oni zachowali pokój serca i prawdziwą radość. 



Może czasem zadajemy sobie pytanie, co możemy zrobić w naszym życiu, aby Królestwo Boże było bliżej? Może wydaje się nam, że w naszym szarym, smutnym życiu nic się nie dzieje, że nie mamy innym niczego do zaoferowania. Jeszcze inni myślą może, że katolikom nie przystoi się śmiać, bo przecież sprawy duchowe są bardzo poważne, a każdy z nas jest grzesznikiem, który obraża Boga. Wielką kopalnią inspiracji jest w tym przypadku św. Urszula Ledóchowska ze swoim apostolstwem uśmiechu. Kobieta, o której życiu można byłoby napisać jedną książkę i nakręcić wiele filmów. Ciągle w podróży, targana niepokojem o ojczyznę, o bliskich, o swoich podopiecznych. Zawsze jednak z pogodnym uśmiechem na twarzy, zawsze gotowa, by nieść innym pocieszenie. 

Tak pisała o swoim apostolstwie:
"Podaję wam tu rodzaj apostolstwa, które nie domaga się od was ciężkiej pracy, wielkich umartwień i trudów, ale które szczególnie dziś, w naszych czasach, bardzo jest pożądane, potrzebne i skuteczne, mianowicie apostolstwo uśmiechu.
Uśmiech rozprasza chmury nagromadzone w duszy. Uśmiech na twarzy pogodnej mówi o szczęściu wewnętrznym duszy złączonej z Bogiem, mówi o pokoju czystego sumienia, o beztroskim oddaniu się w ręce Ojca niebieskiego, który karmi ptaki niebieskie, przyodziewa lilie polne i nigdy nie zapomina o tych, co Jemu bez granic ufają. Uśmiech na twej twarzy pozwala zbliżyć się bez obawy do ciebie, by cię o coś poprosić, o coś zapytać - bo twój uśmiech już z góry obiecuje chętne spełnienie prośby. Nieraz uśmiech twój wlać może do duszy zniechęconej jakby nowe życie, nadzieję, że nastaną lepsze czasy, że nie wszystko stracone, że Bóg czuwa. Uśmiech jest nieraz tą gwiazdą, co błyszczy wysoko i wskazuje, że tam na górze bije serce Ojcowskie, które zawsze gotowe jest zlitować się nad nędzą ludzką."

Podobno współsiostrom Urszula zawsze powtarzała: kąciki ust do góry! I nie miał być to tylko uśmiech od niechcenia czy wyuczony grymas. 
"Świętość nie polega na nadzwyczajnych pokutach, na długich modlitwach, świętość polega na cichym spełnianiu woli Bożej" - mówiła.



Może pomyślicie sobie, że zwariowałam, bo sytuacja i w Polsce i na świecie niepewna. Kościół na progu wyboru nowego papieża, a w Polsce nie wiemy, kto będzie nowym prezydentem. Wokół wojny, niesprawiedliwość, prześladowania, a ja piszę tutaj o uśmiechu. 
Wiem, że uśmiech nie załatwi wszystkiego, ale to właśnie od niego zależy mój pokój serca. Na każdą sprawę patrzę zupełnie inaczej, gdy mam w sobie Bożą radość i wiarę w to, że On jest i się wszystkim zajmie, a jeśli Mu zaufam, nie doznam zawodu. Może z tym uśmiechem nie zmienicie całego świata, nie wpłyniecie na wybór dobrego papieża czy prezydenta - ale prawdę mówiąc, nie zrobicie tego i z krzywą miną. Uśmiech tymczasem jest jak tajemnicza siła, która raz użyta rozprzestrzenia się niczym światło i rozświetla mroki codzienności. 

"Ciężkie dziś życie, pełne goryczy, i Bóg sam zarezerwował sobie prawo uświęcania ludzi przez krzyż. Nam zostawił zadanie pomagać innym w bolesnej wędrówce po drodze krzyżowej przez rozsiewanie wokoło małych promyków szczęścia i radości. Możemy to czynić często, bardzo często, darząc ludzi uśmiechem miłości i dobroci, tym uśmiechem, który mówi o miłości i dobroci Bożej."

Uśmiechnij się zatem czytając ten tekst zamiast pomstować i utyskiwać. Nie zapomnij też pomodlić się do Ducha Świętego o radość. 

Komentarze

  1. Dziękuję z uśmiechem!🙂
    Dobrze że dzieli się Pani swoimi treściami także tutaj. Dla tych co nie mają fb i instagrama-❤️💙

    OdpowiedzUsuń
  2. Święta Joanna Beretta Molla- jedna z moich ulubionych świętych obok Matki Teresy z Kalkuty. Wspaniała kobieta, lekarz z powołania, bardzo dobra mama, która nie zawahała się oddać życie za dziecko. Podoba mi się w niej to, że była zarazem i elegancka i skromna. Swoją skromnością i naturalnością potrafiła zachwycić.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz