„Cóż to jest Prawda?” - recenzja noweli „Żona Piłata”

 „Cóż to jest Prawda?” - zapytał Jezusa Poncjusz Piłat. Na to pytanie odpowiedziała Piłatowi jego żona, Klaudia. Historia opowiedziana w noweli napisanej przez Gertrud von Le Fort zdumiewa swoim uniwersalizmem.

Prawda i miłosierdzie przeplatają się przez wieki w Kościele. Nie da się ich jednak od siebie odłączyć - miłosierdzie nie może być przyjęte bez stanięcia w prawdzie. Prawda natomiast byłaby nie do zniesienia bez miłosierdzia. Nie wystarczy odnaleźć prawdę, trzeba jeszcze mieć odwagę, by ją wybrać - i to nie tylko raz, ale każdego dnia od nowa. O poszukiwaniu prawdy, niełatwych wyborach, ofierze i miłości opowiada nowela „Żona Piłata” niemieckiej pisarki katolickiej Gertrud von Le Fort. Jej lektura może być jak rekolekcje ostatniej szansy w Wielkim Tygodniu. 


Nowela Gertrud von Le Fort rozpoczyna się od wydarzenia, które zostało zapisane w Ewangelii wg św. Mateusza. Oto żona Poncjusza Piłata, Klaudia, ma sen, który skłania ją do tego, by przestrzec męża przed niesłusznym skazaniem Jezusa na śmierć. Tu kończy się przekaz ewangeliczny, a tak naprawdę zaczyna sens noweli. Gertrud von Le Fort snuje dalsze wydarzenia, które mogłyby mieć miejsce przeszło 2000 lat temu w Jerozolimie, a tak naprawdę dzieją się nieustannie przez wieki. Wciąż bowiem spotykamy Piłatów, którzy skazują Pana Jezusa na zapomnienie, na odrzucenie, na oplucie, pogardę. Dzięki Bogu jednak u boku niejednego z nich stoi Klaudia, która decyduje się ratować duszę męża.

Pierwsze, co uderza czytelnika w tej noweli, to wątek pokuty. Klaudii nie udaje się przekonać męża do zmiany decyzji, a w konsekwencji do przemiany życia. Jednocześnie przyjmując przesłanie Chrystusa, zaczyna pojmować, czym jest prawdziwa miłość. Historia Piłata i Klaudii to w istocie rzeczy archetyp, powtarzający się nadal aż do skończenia świata.

"Miałam wrażenie, że przemierzam całe stulecia i że muszę przebiec jeszcze więcej wieków. Aż do końca wszechczasów prześladowało mnie to najdroższe imię, jakby skrywało ono przeznaczenie o niezmierzonym ciężarze, które groziło przyćmieniem nie tylko drogiego życia mego męża, ale i istnienia całej ludzkości."



Klaudia Prokula pokazuje nam, jak zmienia się człowiek, który spotyka na swojej drodze Chrystusa. Pojawia się w nim to palące pragnienie, nieugaszone niczym innym - to tęsknota za Bogiem. Nie wystarczy jednak Boga spotkać, ale trzeba jeszcze za Nim pójść, naśladować Go. Klaudia pisze w liście do Praxedis ważne słowa: "umrzesz dla zbawienia tego, który skazuje cię na śmierć."

To wymiar prawdziwej miłości, która idzie aż na krzyż. Miłości, która jest darem i zadaniem każdego z nas, kto przez wieki choć raz spotkał Jezusa. Żon cierpiących nad religijną obojętnością swoich mężów, matek bolejących nad złymi wyborami swoich dzieci, wiernych dostrzegających duchową biedę drugiego - choćby był on dostojnikiem kościelnym czy wielkim tego świata. 

Klaudia Prokula uczy nas naśladowania miłości z krzyża. 
"Trudno mi słuchać tego wyznania, bo jestem głęboko związana z moim mężem. Czy nie mogę odpokutować za niego, aby jego imię zostało wykreślone z Credo?"

Klaudia nie ocenia, nie krytykuje, nie próbuje odmienić rzeczywistości - ona chce wziąć winę na siebie. Jak Chrystus, który wziął na siebie winy nas wszystkich. Ale ona jest tylko zwykłą kobietą, sama nie uniosłaby takiego krzyża. Dlatego źródło jej siły nie jest z tego świata, a moc jej miłości pochodzi od Boga. 

W noweli powtarza się również pytanie: sprawiedliwość czy miłosierdzie? Prawda czy miłość? Wydaje się, że one nie umieją istnieć bez siebie. Jedno bez drugiego traci wszelki sens. 
Utwór jest napisany pięknie, głęboko i porywająco. Nie pozostawia czytelnika bez refleksji, zmusza do przemyśleń, do rewizji własnego życia i swoich relacji - z Bogiem i z drugim człowiekiem. 


My, którym znana jest Dobra Nowina, którzy mamy już Ewangelię, proroków, świętych, objawienia publiczne i prywatne. Dlaczego nie wierzymy, jak Klaudia? Może jeszcze nie dosięgło nas spojrzenie Sprawiedliwego? 
"Ubrany był w podarty czerwony płaszcz wojskowy, a Jego krwawiącą głowę oplatała korona z cierni. Jednak nie te oznaki upokorzenia były najbardziej wstrząsające. Najbardziej przejmujące było to, że ten budzący litość człowiek zdawał się współczuć całemu światu, nawet prokuratorowi, swojemu sędziemu - tak, nawet jemu! To współczucie ogarniało całą twarz skazańca, a ja, gdyby moje życie od tego zależało, nie potrafiłabym powiedzieć niczego więcej poza tym, że było to współczucie niezmierzone, niezrozumiałe." 

Może i Ty i ja już Go skazaliśmy. Może wydaje się nam, że ten proces dobiegł już końca, ale dopóki nasze serce nie przestanie bić, do ostatniego tchnienia- wciąż mamy szansę. W tym szczególnym czasie, w Wielkim Tygodniu, gdy Kościół pochyla się nad Tajemnicą Miłości z krzyża, możemy pójść do kościoła i Go spotkać. Spojrzeć na Jezusa i pozwolić się dosięgnąć temu spojrzeniu. Pozwolić Mu przekonać się, że choć nasze grzechy są zawsze przed nami, On je nam przebacza i znów zaczynamy od nowa. Naprawdę uwierzyć, że to, co ma znaczenie nie jest z tego świata i że prawda zawsze osłodzona jest niezgłębionym miłosierdziem.

Za przetłumaczenie i wydanie tego pięknego eseju dla polskich czytelników ogromnie dziękuję Annie Maternowskiej - Frasunkiewicz, która jest sercem Wydawnictwa Ancilla.


_________________________________________

Gertrud von Le Fort "Żona Piłata", Wydawnictwo Ancilla, Poznań 2025
Książkę znajdziesz tutaj

Komentarze