"Wiara Tolkiena. Duchowa biografia" - recenzja

 

Tolkiena można kochać albo nienawidzić, lecz obok krainy Śródziemia nie da się przejść obojętnie. Ten wyjątkowy świat hobbitów, elfów i krasnoludów ma swoje głębokie podłoże, jest poniekąd odbiciem rzeczywistości ze wszystkimi jej blaskami i cieniami. Ktoś, kto stworzył taką krainę musiał mieć nie tylko wielką wyobraźnię, ale też wrażliwość i wyczucie. W twórczości Tolkiena i całym jego życiu można dopatrzeć się istotnego wpływu wiary katolickiej, która towarzyszyła pisarzowi od wczesnego dzieciństwa aż do śmierci i ukształtowała cały jego sposób działania i odbierania świata. Dzięki niezwykłej duchowej biografii napisanej przez Holly Ordway, a wydanej niedawno w języku polskim przez Wydawnictwo Esprit mamy możliwość podążać za Tolkienem drogą jego wiary, a jest to podróż równie fascynująca co mityczne legendarium. 


Może nie każdy wie o tym, że Tolkien nie był katolikiem od urodzenia. Jego rodzice byli anglikanami, jak większość szanowanych Anglików. Po nagłej śmierci męża matka Tolkiena, Mabel, podejmuje jednak niezwykle heroiczną decyzję o przejściu na katolicyzm. Było to dla niej równoznaczne z tym, że wraz z synami popadnie w jeszcze większe tarapaty finansowe i osobiste. Zarówno jej rodzina, jak i bliscy zmarłego męża potępili konwersję, zerwali z Mabel relacje oraz przestali wspierać finansowo. Jak wskazuje autor duchowej biografii: "Mabel i jej synowie przeszli od wielce poważanego anglikanizmu do ledwo tolerowanego katolicyzmu." 
Mabel mogła jak jej siostra zawrócić z obranej drogi, by uniknąć nędzy, a nikt nie miałby jej tego na złe. Ona jednak wybrała tak, jak podpowiadało jej serce. 

Postać Mabel barwnie opisana przez Holly Ordway jest uosobieniem słów św. Urszuli Ledóchowskiej: "Na kolanach świętej matki wychowują się święci." Dzięki matce Tolkien został katolikiem i był nim przez całe swoje życie. Postawa matki była jego wzorcem, tarczą w upadkach i rozwiewała wszelkie jego teologiczne wątpliwości. Tolkien pisał o niej:
"Moja kochana matka była prawdziwą męczennicą, nie wszystkim Bóg daje tak łatwą drogę do swych wielkich darów, jak Hilary'emu i mnie, zesłał nam matkę, która zabiła się pracą i kłopotami, starając się, abyśmy dochowali wiary."

Matka Tolkiena zawstydza nas, współczesnych katolików, którzy zdajemy się nie dostrzegać żadnych różnic między katolicyzmem a protestantyzmem. Ta kobieta poświęciła własne życie wierności Kościołowi Katolickiemu i wszczepiła tę wierność w swoich synów. Czy gdyby nie jej heroiczna postawa Tolkien byłby tym samym człowiekiem, takim samym twórcą? Myślę, że nie. 


Wiara była bowiem motorem do działania w całym życiu Tolkiena, tą subtelną iskrą podsycającą płomień jego kreatywności, który ostatecznie rozpalił wielki żar twórczy. Dzięki wierze Tolkien przetrwał niełatwe dzieciństwo, doświadczenia wojenne, a także nieustanną i silną presję anglikanizmu. Czynił to zapewne nie bez wysiłku, jednak z wielką pogodą ducha, której nauczył się w Oratorium w Birmingham. Ojciec Francis Morgan, będąc opiekunem i mentorem Tolkiena, przybliżył przyszłemu pisarzowi duchowość św. Filipa Neri. Dzięki temu świętemu Tolkien odkrył, że melancholia szkodzi duchowości, a najlepszym lekarstwem na nią jest mieć czyste sumienie. 

Duchowa biografia odkrywa nieznane oblicze słynnego wykładowcy Oksfordu, zakochanego w Najświętszym Sakramencie, szukającego wsparcia we wstawiennictwie świętych i aniołów. Tolkien pewien swoich poglądów i wiary przez całe życie poruszał się w przestrzeni na wskroś przesiąkniętej anglikanizmem. Choć nigdy jawnie nie ewangelizował ludzi, dawał jednak wyraźne świadectwo wiary jako wykładowca uniwersytecki, a także jako przyjaciel C. S. Lewisa i innych protestanckich członków klubu dyskusyjnego Inklingów. 



Książka "Wiara Tolkiena" jest absolutnie wyjątkową biografią, w której prześledzono nie tylko relację Tolkiena z Bogiem, ze świętymi, ale również jego podejście do drugiego człowieka, wynikające wprost z jego katolickich przekonań. Książka ta napisana jest w taki sposób, że nawet osoby, które nie praktykują wiary katolickiej i nie mają o niej podstawowej wiedzy, będą w stanie zrozumieć o czym mowa. Na szczególną uwagę zasługują też dodatki do książki - oprócz osi życia Tolkiena znajdujemy też modlitwy i fragmenty liturgii, a nadto glosariusz z wyjaśnieniem najważniejszych katolickich odniesień. 

Czytelnik ma okazję poznać zupełnie nowe oblicze Tolkiena i zachwycić się jego osobą, niezależnie od tego, czy jest wielbicielem "Hobbita" czy "Władcy Pierścieni" czy też nie. Jego cichy, choć niezwykle inspirujący przykład może zachwycić tych nieprzekonanych do Kościoła, by poznać to, co determinowało do działania tak fascynującego pisarza. Chociaż Tolkien neguje jakiekolwiek alegorie katolickie w swej twórczości to jednak sam przyznał, że "Władca Pierścieni jest oczywiście zasadniczo dziełem religijnym i katolickim, początkowo niezamierzenie, lecz w poprawkach świadomie." 

Tolkien miał wiele powodów, by porzucić katolicyzm i powrócić do kościoła anglikańskiego, w którym został ochrzczony. To zdecydowanie wiele w jego życiu by ułatwiło i może byłoby nawet wyborem oczywistym. Jednak to, że nie uczynił tego i wytrwał w wierze przekazanej mu przez matkę sprawia, że jest to wręcz elektryzujące dla każdego, kto poznał tę historię. Kim musi być Maryja, skoro Tolkien pisał o Niej, że cokolwiek jest piękne i dobre w Jej pracy przypisuje Jej wpływowi? I jaką moc musi mieć Najświętszy Sakrament, skoro pisarz stwierdził, że to "jedna wielka rzecz, którą trzeba kochać na ziemi."

Historia wiary Tolkiena opisana w sposób niezwykle wnikliwy w duchowej biografii jest doprawdy fascynująca. To nienachalne, ciche wręcz świadectwo ma większą siłę rażenia niż najbardziej pomysłowa ewangelizacja. Słowa bowiem uczą, ale to przykłady pociągają i tylko jeden Bóg wie, ilu miłośników hobbitów i krasnoludów odkryje dzięki ich twórcy prawdziwego Kreatora Rzeczywistości?

_______________________________________________

Tekst napisany na podstawie książki Holly Ordway pt. "Wiara Tolkiena. Duchowa biografia", tłum. Łukasz Malczak, wyd. Esprit, Kraków 2024.

ZAMÓW KSIĄŻKĘ


Współpraca recenzencka z Wyd. Esprit.

Komentarze