Jak świat długi i szeroki, niezależnie od systemów wychowawczych, programów edukacyjnych, rodzice, wychowawcy i nauczyciele zastanawiają się, jak znaleźć metodę, by dotrzeć do każdego dziecka, jak sprawić, by dobrze się uczyło, chętnie przyswajało wiedzę i stosowało się do określonych zasad. 

Klucz do tajemnicy dusz dziecięcych wiele lat temu odkryła św. Urszula Ledóchowska, która na niwie wychowawczej dokonywała rzeczy pozornie niemożliwych. Jak to robiła? Każdemu okazując serce!


Siostra Urszula początkowo na emigracji organizowała szkoły i ochronki dla polskich dzieci, a z czasem - po odzyskaniu przez Polskę niepodległości - kontynuowała pracę pedagogiczną w ojczyźnie. Odnawiała i wyposażała budynki dydaktyczne, tworząc jak najbardziej sprzyjające warunki do nauki. Jednak nie zewnętrzne okoliczności uznawała za podstawę wychowawczą.

"Jak kwiat do rozkwitu potrzebuje słońca, tak słabe jeszcze serce, by się podniosło do Boga, potrzebuje atmosfery ciepłej."

To właśnie atmosfera była tym, na co św. Urszula stawiała szczególny nacisk - jej zdaniem konieczne jest, by dzieci wzrastały w atmosferze szczęścia, zrozumienia, pokoju i radości. Nie powinny być zastraszane ani stawiane pod presją. Jeśli karcić - to nie człowieka, lecz naganne zachowanie - i to w sposób odpowiedni, właściwy, dostosowany do okoliczności. 

"Dobroć to ogromna siła apostolska i wychowawcza. Dobroć przerabia dusze, czyni dobrymi tych, z którymi obcujemy. Złymi są często ci, którzy jeszcze dobroci w życiu nie zaznali. (...) Trzeba być dobrą, ale rozumnie dobrą. Dobroć rozumna potrafi znaleźć słowo poważne - nie twarde, lodowate, lecz karcące słusznie zło."

Św. Urszula wierzyła w siłę przykładu i uznawała, że najpierw trzeba wymagać od siebie, a dopiero później od innych. Dzieci natomiast chętniej uczą się poprzez naśladowanie niż pod przymusem, dlatego chcąc czegoś je nauczyć, powinniśmy sami dać wpierw przykład.  


Należy podkreślić, że św. Urszula - podobnie jak bł. Marcelina Darowska - wskazywała na fundament wychowawczy jakim jest wychowanie religijne. Jej zdaniem: "mamy w dziele wychowania dwojakie zadanie: pierwsze - wychowanie dzieci dla Boga, dla ojczyzny niebieskiej, drugie - to wychowanie dzieci dla społeczeństwa, dla ojczyzny ziemskiej."

Wychowanie religijne powinno być - wg św. Urszuli - podejmowane od pierwszych chwil życia dziecka, nim jeszcze pozna ono zło i przewrotność tego świata. Odpowiedzialność za to ponoszą przede wszystkim rodzice, bo jak mawiała św. Urszula: "na kolanach świętej matki wychowują się święci."

Jakie powinno być zatem dobre wychowanie religijne? Takie, które pozwoli w dziecku wykształcić prawdziwą, zdrową i nieegzaltowaną pobożność, rozjaśniającą i upiększającą codzienność - nie zaś taką, która zatruwa życie. Umiejętnie kierowane powinno z czasem przechodzić w samowychowanie, czyli samodzielną pracę nad sobą, która trwać powinna przez całe ludzkie życie. 


Niemal codziennie staję wobec moich nikłych kompetencji pedagogicznych. Wydaje mi się, że naprawdę - mimo podejmowanych wysiłków - idzie mi to naprawdę niezdarnie, ciągle brakuje mi cierpliwości i jestem po prostu stale na końcu drogi. Wtedy często przypominam sobie słowa św. Urszuli: "Nie trap się, zawsze wesoło naprzód i zawsze ufnie. Ty nic nie zrobisz, ale Bóg wszystko zrobi."

Ważne jest również to, że "przed Panem Bogiem odpowiadamy tylko za pracę i jej intencje, a nie za owoce, których obfitość jedynie od Pana zależy."
Czasem tych owoców nie będzie nam dane nigdy zobaczyć, a innym razem oczekujemy wielkich efektów, a nie zauważamy tych nawet najdrobniejszych sukcesów. 

Żyjemy w czasach, gdy nie jest łatwo spojrzeć zdrowym spojrzeniem na siebie i swoje dzieci. Nieustannie porównujemy się z innymi, zwłaszcza z barwnie opisywanym światem social mediów. Obserwujemy dzieci, które chodzą na liczne i modne zajęcia dodatkowe, ścigają się w konkursach, zawodach, sukcesach. A u nas tak jakby szaro, zwyczajnie, nieinstagramowo. Tymczasem Bóg wiedział, co czyni, dając Ci właśnie takie, a nie inne dzieci. Nie tylko Ty je prowadzisz przez życie, ale przede wszystkim one Cię prowadzą w Twojej drodze ku zbawieniu. Kiedy wreszcie zauważysz, jaki masz skarb?



Komentarze