Kościół służący według Pasterza Tysiąclecia

 Kiedy myślę o Dobrym Pasterzu oprócz Najlepszego z Pasterzy, Jezusa Chrystusa, przychodzi mi na myśl bl. Prymas Wyszyński. Szczególnie mam przed oczami zdjęcie z owieczką, które zrobiła Marysia Okońska. 

Dziś, w Niedzielę Dobrego Pasterza myślimy, mówimy, czytamy o pasterzach, a Prymas nieustannie powtarza: być duszpasterzem to znaczy służyć. 


W Uroczystość św. Józefa, 19 marca 1971 r. Prymas tak mówił do alumnów Seminarium w Gnieźnie:

„Tyle mówi się dzisiaj o konieczności służenia i spieszenia z pomocą. Kościół służący, Kościół obecny w świecie współczesnym (…) Nie ma takich spraw, które mogłyby być nam obojętne! Z każdą sprawą wiąże się człowiek, jego męka, ból, cierpienie. Każda sprawa może go zbawiać lub też zepchnąć na potępienie. Każda jest podobna do kubka wody, kromki chleba lub ubrania, którym okrywamy nagiego. 

Musimy dzisiaj kształtować się nie na ludzki wielkich, popularnych, cenionych, chwalonych, ale na skromnych, wrażliwych na każdego człowieka, gotowych do służby.” 

Prymas wskazuje piękną definicję duszpasterza - oto zostawia on stado i idzie w poszukiwaniu swojej zaginionej owieczki. Jego owce znają go, bo jest blisko ludzi. Nie ma dla niego sprawy nieważnej, nieistotnej, błahej. On jest stale na służbie. Nie tylko w godzinach kancelarii parafialnej, nie tylko od A do Z. Kapłan Chrystusowy jest zawsze gotów nieść innym Boga. 

„Jeśli ktoś z was myśli o karierze w Kościele Bożym, tutaj jej nie zrobi. Jeśli ktoś zbyt ceni siebie, nie doceni innych. A jest powołany do tego, aby innych docenić, zauważyć, dostrzec, usłużyć.”

W kwietniu 1971 r. Prymas mówił w Gnieźnie: 

„Gdy już żadnemu słowu zaufać nie można, bo słowa okazały się kłamliwe, pozostaje jeszcze Dobra Nowina, której jesteśmy głosicielami. Nie możemy tego obowiązku zaniedbać. Tyłu jest głodnych Słowa Bożego i często nie ma, kto by go ułamał. A więc przede wszystkim - służba Słowu, by ono biegło, promieniowało, oświecało, dodawało otuchy; służba Słowu choćby wypadło dla Imienia Jezusowego, które przepowiadamy zniewagę ucierpieć. (…)

Dużo mówi się dzisiaj o tym, jaki powinien być kapłan współczesny. Zdaje się, że ludzie nie oczekują od nas niezwykłej mądrości, choć mamy doktoraty i dyplomy akademickie. Oczekują jednego: aby nauka nasza była „tak - tak”, „nie - nie”.

Prymas z pewnością był prorokiem nadchodzącej epoki. W pełni zdefiniował to, czego ja sama oczekuję od duszpasterzy: prawdy. Na jej straży kapłani zostali postawieni i jej nie mogą się przeciwstawić. Nauka Kościoła od lat jest tak naprawdę niezmienna co do istoty. Jeśli chodzi o nauczanie o małżeństwie, rodzinie, w służbie życiu - przykazania są i były te same. Dziś jednak obserwujemy niepokojące rozmiękczenie Ewangelii, tłumaczenie grzechu i nazywanie go wyborem lub wolnością. Tymczasem Jezus nigdy nie potępiał człowieka, lecz zawsze stawiał warunek: idź i więcej nie grzesz. 

Tego oczekując od księży, trzeba nam nieustannie modlić się za kapłanów - tych dzisiejszych, tych, których mamy, by pociągali za sobą kolejne dusze. Bo jeśli zabraknie nam kapłanów, kto będzie nas szukał, gdy się zagubimy? 

Komentarze