Matka nie tylko na miesiąc
Niedawno powitaliśmy nowy, piękny miesiąc maj, który w szczególny sposób poświęcony jest Matce Bożej. Śpiewamy w nim Litanię Loretańską czy to w kościołach czy przy przydrożnych kapliczkach, wśród kwitnących kwiatów i w akompaniamencie śpiewających ptaków. Wszystko to jest piękne i bardzo mi bliskie, bo moja duchowa droga jest bardzo Maryjna. Matka Boża jest jednak mistrzynią konkretu i chce być naszą Matką nie tylko na jeden miesiąc.
Od dawna wydawało mi się, że chodzę po ścieżkach Matki Bożej. Od kilku lat oddałam się Jezusowi właśnie przez ręce Maryi. Jednak wiele jest we mnie nadal takich sfer, w których trudno jest mi naśladować Maryję. Moje serce często buntuje się przed przyjęciem niesprawiedliwej oceny, przed utratą czegoś, co - jak mi się wydawało - miało dla mnie wartość. Tyle, że Maryja uczy nas patrzeć swoimi oczami, a w Jej perspektywie prawdziwą wartość mają zupełnie inne sprawy. Bł. Kard. Stefan Wyszyński powiedział:
„Dzisiaj świat kobiet przeżywa ogromną ewolucję. Coraz więcej mamy kobiet z dyplomami akademickimi, wyspecjalizowanych, oddających kulturze światowej wielką przysługę, dzięki właściwościom duszy kobiecej, jakimi są: subtelność, wnikliwość, sumienność. Ale człowiekowi współczesnemu potrzeba przede wszystkim serca! Najbardziej dyplomowana matka, ale bez serca nie potrafi wychować dzieci, nie spełni swych zadań rodzinnych. Młodemu pokoleniu - przyszłości Narodu, potrzebne jest serce Matki.”
Kiedy uświadamiamy sobie, o co tak naprawdę chodzi w szkole Maryi, na początku może być nam trudno to przyjąć. Mnie nie było łatwo i dziś widzę, jak wiele czasu straciłam na szamotaninę z samą sobą. Prawdziwe oddanie Maryi oznacza zgodę na różne zmiany w naszym życiu, które jednak zawsze wychodzą nam wyłącznie na dobre. Skoro Maryja jest naszą Matką to musimy zdać sobie sprawę z tego, że ona nas wychowuje. Nie tylko nas pociesza, ociera nam łzy, opatruje rozbite kolana i serca. Ona przede wszystkim dba o to, byśmy się nie pokaleczyli, nie wpadli w zło, nie zamknęli drogi do nieba.
Gdy Maryja staje się tak bliska, wówczas uczy nas modlić się sercem. Słowa „Pozdrowienia Anielskiego” nie są już tylko wyuczoną i wyrecytowaną pobożnie formułką, ale rytmem naszej codzienności, w której dyskretnie przesuwamy kolejne paciorki różańca.
Komentarze
Prześlij komentarz