Nieustannie słyszę te słowa - nie tylko od niewierzących, ale również od samych katolików: dlaczego Kościół się wtrąca? Dlaczego ingeruje w rodzinę, politykę, ekonomię, organizacje międzynarodowe? Dlaczego nauka Kościoła nie może zamknąć się w świątyniach i ograniczyć do nabożeństw? Odpowiedzi na te i na inne pytania można odnaleźć w niezwykłym wywiadzie, który niedawno ukazał się w polskim tłumaczeniu.

"Ostatni wywiad kardynała Wojtyły" to rozmowa z Vittoriem Possentim, włoskim filozofem i publicystą, do jakiej doszło w 1978 r., gdy nikt jeszcze nie przypuszczał, że Karol Wojtyła zostanie następcą św. Piotra. Prof. Possenti przesłał do kard. Wojtyły szereg pytań dotyczących nauki społecznej Kościoła, wiedział bowiem, że leży to w kręgu zainteresowań Wojtyły i że promuje on "prymat osoby". Wojtyła w czasie wakacyjnym odpisał na pytania, jednak wywiad nie ukazał się jeszcze przez wiele lat, nawet sam Possenti nie uzyskał od razu odpowiedzi. W październiku 1978 r. Karol Wojtyła został bowiem Janem Pawłem II, papieżem, którego główną duszpasterską troską stała się godność osoby ludzkiej - od poczęcia aż do naturalnej śmierci.
Prof. Possenti dość prowokacyjnie pyta kard. Wojtyłę o sens katolickiej nauki społecznej, o jej trzon i wreszcie o to, czy jest aktualna w szybko rozwijającym się XX w. Wojtyła w błyskotliwy i niezwykle wyważony sposób tłumaczy swoje racje, argumentuje, dlaczego nauka społeczna Kościoła wynika wprost z samej Ewangelii.
"Kościół, który wyrasta z Krzyża Jezusa Chrystusa nie może umieszczać siebie poza tym wszystkim, w czym zawiera się droga krzyżowa tylu ludzi, społeczeństw, narodów, ludów, kontynentów, epok (...)"
Wojtyła wskazuje, że Kościół powinien być obecny wszędzie tam, gdzie człowiek - jego codzienne troski, zmagania, przeciwności. Kościołowi nie wolno odwracać się od tego, co trudne, bo jego zadaniem jest bronić słabych i bezbronnych i być głosem tych, którzy sami nie mogą upomnieć się o swoje prawa. Dlatego Kościół zawsze stoi po stronie życia - także tego jeszcze nienarodzonego.
Possenti pyta przyszłego papieża, czy i na ile on sam wierzy jeszcze w naukę społeczną Kościoła i czy nie należy jej uznać za przestarzałą i niepotrzebną. Kard. Wojtyła odpowiada następująco:
"Uważam ją po prostu za integralną część posłannictwa nauczycielskiego i pasterskiego, które Kościołowi powierzył sam Chrystus. Więcej: uważam ją za integralną część świadectwa dawanego samemu Chrystusowi przez Kościół. Uważam ją za ściśle związaną z przepowiadaniem Chrystusa, Kościół bowiem nie tylko głosi naukę Chrystusa, ale przepowiada Chrystusa samego. W tym sensie nauka ta nigdy się nie przedawnia."
Z uwagi na kontekst historyczny i społeczny wywiadu, nasuwa się niemal naturalnie postawienie nauki społecznej Kościoła niejako w kontrze do marksizmu, tak popularnego w tamtych czasach. Choć dziś zmieniły się nieco poglądy i ideologie, wydaje się, że nadal społeczeństwa wierzą w "wyższe dobro", które uzasadnia ich wybory i decyzje. Na to również odpowiedź ma kard. Wojtyła:
"Ale pytam, muszę pytać: czy w jakiejś warstwie, czy na jakimś poziomie świadomości tych ludzi, którzy kierowali się samą słusznością sprawy, czystą wolą wyzwolenia wyzyskiwanego świata pracy - ludzie ci nie napotykali (i nie napotykają) tego szczególnego Człowieka Pracy, którym był Jezus z Nazaretu - z kolei nauczyciel sprawiedliwości i miłości społecznej."
W wypowiedziach kard. Wojtyły jest wyczuwalny duch przyszłych encyklik i trzon duszpasterskiego stylu papieża Jana Pawła II. Wywiad wyjaśnia intencje oraz pobudki, jakimi kierował się Wojtyła w swoich następnych działaniach jako Pasterz Kościoła. Jednocześnie w jego wypowiedziach pobrzmiewa wciąż ton polskości, doświadczenia naszej Ojczyzny, które ukształtowały Jana Pawła II również jako kapłana:
"W kontekście rzeczywistości, o której mówię, która mnie osobiście jako chrześcijanina i syna własnej Ojczyzny, człowieka tę Ojczyznę miłującego, jak najbardziej obchodzi - w kontekście rzeczywistości, powtarzam, która jest taka a nie inna, chrześcijanin może w szczególny sposób doświadczyć słuszności nauki społecznej Kościoła jako Ewangelii społecznej naszych czasów."

Ewangelia społeczna naszych czasów - dziś tak bardzo odrzucana i wyśmiewana. Choć minęło 50 lat, zmieniło się pokolenie, to nasze problemy wciąż pozostają takie same - czy katolikom wolno zabierać głos w przestrzeni publicznej o sprawach społecznych?
Gdy nasi politycy mówią: czas, by Kościół wrócił na swoje miejsce, pytam: jakie jest dzisiaj miejsce Kościoła?
Czy nie jest przy najsłabszych, przy potrzebujących?
Czy nie jest przy dzieciach nienarodzonych, które choć mają 1 cm długości i niewykształcone jeszcze narządy, maja duszę nieśmiertelną, stworzoną przez Boga?
Czy miejsce Kościoła nie jest przy ludziach, którzy błądzą i idą ślepo na zatracenie? Czy to nie Kościół powinien powiedzieć im: nie idź tą drogą?
Za kard. Wojtyłą trzeba dziś powtórzyć:
"Może to paradoks, ale właśnie jest tak, że poprzez tę nieobecność, czyli niemożność autentycznego zaangażowania chrześcijan w życie polityczne, Kościół również jest obecny. A może nawet jeszcze bardziej jest obecny właśnie przez tę nieobecność. Ta "Nieobecność" ma bowiem również swoją wymowę. Ona wydaje swoisty sąd, chociaż nawet wstrzymuje się od wyroku."
Komentarze
Prześlij komentarz