Uwięzić Kościół - więzienne losy abp Baraniaka
Noc z 25 na 26 września 1953 r. w Domu Arcybiskupów Warszawskich była dramatyczna. Wtedy to funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa aresztowali Prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego. Prymas nie miał pojęcia, że zaledwie kilka godzin później jego sekretarz, biskup Antoni Baraniak również zostanie zatrzymany. Tak rozpoczęły się długie miesiące uwięzienia dla tych dwóch niezłomnych kapłanów, których losy były tak bliskie, a jednak - zupełnie odmienne. Komuniści mylili się sądząc, że w ten sposób zatrzymają cały polski Kościół. Nie wiedzieli, że Kościół zawsze naśladuje Chrystusa i jak On jest gotów iść na krzyż.
Prymas Wyszyński od 26 września 1953 r. do 12 października 1953 r. był internowany w klasztorze Ojców Kapucynów w Rywałdzie k. Grudziądza. Następnie przewieziono go do Stoczka Warmińskiego, skąd w październiku 1954 r. został przetransportowany do Prudnika Śląskiego, a rok później - do Komańczy. Losy więzienne Prymasa znamy z "Zapisków więziennych" - wiemy, że choć przetrzymywany w bardzo trudnych warunkach i torturowany psychicznie, nie był fizycznie katowany. Inaczej działo się w przypadku jego sekretarza - bp Antoniego Baraniaka. Biskup został przewieziony do aresztu śledczego przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. To, w jak nieludzki sposób był tam traktowany historycy odtworzyli głównie z zeznań innych więźniów i sposobu funkcjonowania tej zbrodniczej placówki. Sam Baraniak mówił o tym czasie bardzo niechętnie, niemal wcale. Pierwsze chwile wspominał jednak następująco:"Doprowadzono mnie prosto do depozytu, gdzie zabrano moją teczkę z bielizną, wszystkie insygnia biskupie i wszystko, co miałem w kieszeniach z różańcem włącznie oraz pieniądze, które ubowcy zabrali z mojego pokoju i sypialni. Zaprowadzono mnie do pustej betonowej celi, w której była prycza, taboret, dzban wody z miednicą i kibel. Groźnie zaskrzypiał potężny klucz w żelaznych drzwiach i wreszcie nastała cisza."
___________________________________________________________
Biskupowi Baraniakowi formalnie zarzucono prowadzenie działalności antypaństwowej. Komuniści jednak planowali przeprowadzić procesy pokazowe zarówno bp Baraniakowi, jak i kard. Wyszyńskiemu. Biskup miał być głównym świadkiem w sprawie Prymasa i zeznawać przeciwko niemu. Obciążające zeznania ubowcy planowali wymusić na biskupie wymyślnymi torturami. Nie spodziewali się jednak, jak wiele może wytrzymać ten niepozorny kapłan. Postawa bp Baraniaka w więzieniu była z pewnością heroiczna. Powtarzał on sobie w najbardziej kryzysowych chwilach słowa: "Baraniak, ty się nie możesz ześwinić!" Nie podpisał żadnego z oświadczeń podsuwanych mu przez komunistów. Swoje bohaterstwo okupił jednak wielomiesięczną katorgą. Od 26 września 1953 do 14 września 1955 r. był przesłuchiwany -często niezwykle brutalnie - łącznie 145 razy. Komuniści przez wiele godzin próbowali go złamać, co nigdy im się nie udało. Do procesów pokazowych nie doszło z powodu braku dostatecznych dowodów, a Prymas Polski kard. S. Wyszyński nie został oskarżony.
Co działo się w więzieniu przy ul. Rakowieckiej? Dokumenty znajdujące się w Instytucie Pamięci Narodowej - w tym protokoły z przesłuchań i liczne notatki służbowe zebrał abp Marek Jędraszewski w dwutomowej publikacji pt. "Teczki na Baraniaka." Wiemy, że biskup Baraniak w trakcie przesłuchań był torturowany fizycznie i psychicznie. Zrywano mu paznokcie, wielokrotnie bito - ślady po więzieniu pozostały na ciele biskupa do końca jego życia. Szczególnie wymyślną karą był tzw. mokry karcer - więzień zanurzony był w fekaliach i przez wiele godzin słyszał odgłosy egzekucji, jakie miały miejsce tuż za ścianą. Na głowie biskupa pozostało również widoczne wgłębienie po wodzie, jaka kapała na jego głowę niemal nieustannie, powodując fizyczne i psychiczne udręczenie. Nawet podczas siarczystych mrozów biskup był przetrzymywany nago w nieogrzewanym karcerze - bez dostępu do wody i pożywienia.
Więźniowie z Rakowieckiej wspominali, że postawa biskupa Baraniaka była dla nich wielkim umocnieniem. Kapłan wraz ze współwięźniami odbywał rekolekcje i modlił się. Byli również świadkami jego przyrzeczeń, że nigdy nie zaświadczy przeciwko Prymasowi nawet gdyby miało go to kosztować utratę życia - o czym opowiedział ks. prof. Marian Banaszak.
Pod koniec swojego życia, schorowany biskup Baraniak trafił do szpitala przy ul. Przybyszewskiego w Poznaniu. Opiekowała się wtedy nim m.in. dr Milady Tycowa, która opowiadała o tym, co było jej dane zobaczyć:
"Widziałam blizny na plecach arcybiskupa Baraniaka. Byłam asystentką w klinice przy ul. Przybyszewskiego w Poznaniu i po przyjęciu arcybiskupa do kliniki opiekowałam się nim. (...) To, że był tak wyniszczony było na pewno skutkiem przebywania w więzieniu, gdzie przecież wiadomo, że był maltretowany. Świadczyły o tym blizny na plecach. W czasie badania zauważyłam te blizny i zapytałam arcybiskupa, od kiedy to ma, to mi powiedział, że to pamiątka po pobycie w więzieniu. Było to pięć, sześć tych blizn - takich pięcio, czy nawet dziesięciocentymetrowych, to były duże blizny."
Komuniści doprowadzili bp Baraniaka do skrajnego wyniszczenia. W sierpniu 1954 r. musiał zostać umieszczony w więziennym szpitalu, ponieważ istniała realna obawa jego śmierci.
Biskup Baraniak przebywał w areszcie śledczym do 28 grudnia 1955 r., a następnie został internowany w salezjańskim domu zakonnym w Marszałkach.
Nawet po wyzwoleniu i do końca życia bp Baraniak był na celowniku władz. Inwigilowany i nieustannie pod nadzorem, z resztką sił - przy niewątpliwej opiece Opatrzności, podjął się dzielnie dalszej pracy na rzecz Kościoła.
"Kościół nigdy księdzu arcybiskupowi nie zapomni, że go bronił w najtrudniejszych czasach" – powiedział kardynał Karol Wojtyła w czasie odwiedzin chorego arcybiskupa Antoniego Baraniaka w 1977 r., niedługo przed jego śmiercią.
Oby nigdy nie zapomniał - obyśmy nigdy nie zapomnieli! W ostatnim czasie abp Stanisław Gądecki, metropolita poznański przekazał wiadomość, iż zaplanowany proces beatyfikacyjny abp Antoniego Baraniaka nie może na razie się rozpocząć, ponieważ Stolica Apostolska uznała, że brak jest dostatecznego kultu religijnego w obszarze lokalnym.
Dziś, w tak niepewnych i trudnych czasach, pełnych zamętu w Kościele i naszej ojczyźnie, módlmy się o wszczęcie procesu beatyfikacyjnego tego heroicznego kapłana, który nie bał się bronić prawdy i wiary. Wierzę, że wiele może on wyprosić u Boga dla naszego kraju i Kościoła.
Modlitwa w intencji beatyfikacji abp Antoniego Baraniaka
Panie, Ty wybrałeś Antoniego Baraniaka na służbę w Twoim Kościele, jak salezjanina kapłana postawiłeś go u boku dwóch prymasów Polski: kard. Augusta Hlonda i kard. Stefana Wyszyńskiego czyniąc go Niezłomnym Żołnierzem Kościoła w walce o prawdę i wolność.
Podnosząc go do godności biskupiej, dałeś mu serce kochające, pełne dobroci i życzliwości dla wszystkich, którym posługiwał jako pasterz Kościoła.
Prosimy Cię, o wszczęcie jego procesu beatyfikacyjnego, aby podniesiony do chwały ołtarzy orędował za nami przed Twoim tronem wypraszając dla nas i naszej Ojczyzny łaskę wierności Krzyżowi i Ewangelii.
Amen.
Źródła:
1. Bp M. Jędraszewski, "Teczki na Baraniaka", t. 1 i 2, Poznań 2009,
2. K. Białecki, R. Łatka, R. Reczek, E. Wojcieszyk, "Arcybiskup Antoni Baraniak 1904-1977", Instytut Pamięci Narodowej, Poznań - Warszawa 2017.
Komentarze
Prześlij komentarz