Od Nazaretu do Galilei
Życie każdego z nas to ziemska podróż. Niewątpliwie wielkie znaczenie ma to, jaki otrzymujemy start - jaki jest nasz Nazaret i jaki Nazaret tworzymy naszym najbliższym. To w dużej mierze determinuje umiejętność odnalezienia naszej Galilei, czyli miejsca bądź przestrzeni, w której jesteśmy najbliżej Jezusa.
Najpiękniejsze i najbardziej wyjątkowe dzieciństwo, jakie sami mogliśmy mieć i jakie możemy dać naszym dzieciom to najprostsza codzienność na wzór św. Rodziny.
Bł. kard. Wyszyński napisał: „Nie wyobrażajmy sobie, że w Nazarecie były hufce aniołów, które sprzątały, zamiatały, wynosić co potrzeba. Nie było tak, jak niekiedy jest namalowane na obrazkach (…) Życie Maryi było codzienne, zwykłe, bardzo szare jak życie każdej matki i każdej z Was, w nieustannej trosce i detalicznej posłudze.”
Czasami wydaje się, że nikt tej codziennej, cichej pracy, nie docenia, że niknie ona w cieniu innych głośnych osiągnięć. Tymczasem tworzenie klimatu, atmosfery domu rodzinnego to nie tylko zadanie, które ubogaca nasz dzień powszedni, ale przede wszystkim buduje obraz świata, jaki nasze dzieci wezmą ze sobą na zawsze. Nie musi to być z pozoru nic wyjątkowego, bo Nazaret to zbiór codziennych czułości, trosk, gestów, znaków, uśmiechów i niedomówień.
Dziś Polski Kościół obchodzi wspomnienie św. Pawła VI, Papieża, który również docenił znaczenie Nazaretu. W przemówieniu z 5 stycznia 1964 r. Paweł VI powiedział:
„Nazaret jest szkołą, w której zaczyna się pojmować życie Jezusa: jest to szkoła Ewangelii (…)
O, jak bardzo pragnęlibyśmy powrócić na nowo do lat dziecinnych i poddać się tej pokornej, a wzniosłej szkole nazaretańskiej! Jakbyśmy chcieli pod okiem Maryi uczyć się na nowo prawdziwej wiedzy o życiu i najwyższej mądrości praw Bożych! (…)
Niech Nazaret nauczy nas, czym jest rodzina, jej wspólnota miłości, jej surowe i proste piękno, jej święty i nierozerwalny charakter. Uczmy się od Nazaretu, że wychowanie rodzinne jest cenne i niezastąpione i że w sferze społecznej ma ono pierwszorzędne i niezrównane znaczenie.”
Nazaret jest ukryty. Na kartach Pisma Świętego próżno szukać opisu codzienności św. Rodziny. I tak przez wieki, to, co najistotniejsze toczy się w ciszy rodzinnego domu. Tu tworzą się warunki dla przyszłości młodego pokolenia - dzieci mogą wzrastać i rozwijać skrzydła.
W dużej mierze od jakości naszego Nazaretu zależy to, czy trafimy kiedykolwiek do Galilei.
W Sekwencji Wielkanocnej śpiewamy: „Zmartwychwstał już Chrystus Pan mój i nadzieja, a miejscem spotkania będzie Galilea.”
Galilea - miejsce, w którym działa Jezus, a także w którym obiecał nam dać się spotkać. Przestrzeń, gdzie szczególnie odnajdujemy naszą relację z Nim. To taki fragment naszego serca, jaki zna tylko Jezus, coś, co nas porusza, co daje nam natchnienie i wiatr w żagle.
Papież Jan Paweł II mając świadomość tej ciągłości między Nazaretem a Galileą w mistrzowski sposób powiedział o tym podczas homilii w czasie Mszy św. odprawionej na Błoniach w Krakowie 9 czerwca 1979 r.:
„Oto Chrystus, który po swym zmartwychwstaniu spotyka się z apostołami w Galilei przemawia do nich słowami, któreśmy przed chwilą słyszeli z ust diakona spełniającego dziś posługę Ewangelii (…) Wielka tajemnica dziejów ludzkości, dziejów każdego człowieka, wyrażona jest w tych słowach.
Człowiek bowiem każdy idzie przed siebie. Podąża ku przyszłości. I narody idą przed siebie. I ludzkość cała. Iść przed siebie — to znaczy nie tylko ulegać wymogom czasu, pozostawiając stale za sobą przeszłość: dzień wczorajszy, rok, lata, stulecia... Iść przed siebie to znaczy mieć świadomość celu.
Przemija postać świata” — więc musimy znaleźć się „w świecie Boga”, ażeby dosięgnąć celu, dojść do pełni życia i powołania człowieka. Chrystus ukazał tę drogę. A żegnając się z apostołami, potwierdził ją raz jeszcze.”
Nasze życie to podróż z Nazaretu do Galilei. Idziemy wciąż za Jezusem, niejako po Jego śladach, choć chodzimy codziennie ulicami polskich miast, a nie Ziemi Świętej. Miejsca, które najdłużej w nas zostają, do których wciąż możemy wrócić są naszymi ostojami w tej właściwej pielgrzymce do Niebieskiego Jeruzalem. Nie palmy więc za sobą mostów i wracajmy często tam, gdzie jesteśmy najbliżej samych siebie.
Komentarze
Prześlij komentarz