U schyłku ubiegłego roku nie jeden raz byłam przytłoczona postawą, którą widziałam u innych, ale sama również nie byłam od niej wolna. Ocenianie innych - jakże łatwo nam przychodzi. Jedno niewinne zdarzenie i natychmiastowy wyrok. Nie chcemy wysłuchać drugiej strony, nie dopuszczamy żadnych argumentów, nie doszukujemy się motywacji i bezlitośnie skreślamy, krytykujemy, odrzucamy. My, katolicy, którzy powinniśmy we wszystkim naśladować Jezusa, tak często nie umiemy wyciągnąć dłoni do innych. Dlaczego? Bo nasze ręce są pełne kamieni, gotowych do tego, by obrzucać nimi innych.


Obiecałam sobie, że od stycznia zacznę od nowa. Będę się starała nie myśleć o nikim źle, a raczej szukać usprawiedliwień i zawsze zakładać najpierw te dobre intencje. W sam środek moich postanowień wszedł sł. Boży ks. Aleksander Woźny i Jego kazania, które mnie bardzo zawstydziły, ale również wiele mi uświadomiły. Co takiego powiedział ten skromny proboszcz z Poznania? Otóż przeczytałam Jego piękne porównanie Jezusa w Najświętszym Sakramencie do Jego obecności w drugim człowieku:

"Pan Jezus jest obecny w Najświętszym Sakramencie, ale jakoby milczący. W bliźnich naszych jest obecny żywy (...) Może widzieliście kiedyś, że kapłanowi upadła Hostia Święta na ziemię. Kapłan wtedy nie tylko podnosi Ją, ale obmywa ziemię, gdy upadła, żeby Pan Jezus nie był znieważany. Podobnie czyńmy z naszymi bliźnimi.

Jeżeli widzisz człowieka zataczającego się od alkoholu, człowieka, który przeklina - pamiętaj o tym, że w nim także jest Pan Jezus, jak gdyby Hostia Święta, która upadła w błoto i została podeptana - odnoś się więc ze czcią do bliźniego upadłego."

Nie wiem, czy na Tobie również te słowa zrobiły tak wielkie wrażenie, jak na mnie. 
Jeśli więc widzisz człowieka, który ma inne zdanie niż Ty - w nim również jest Jezus.
Jeśli widzisz człowieka, który Cię krytykuje, rani, obraża, ocenia, skreśla - Ty nigdy go nie krytykuj, nie rań, nie obrażaj, nie oceniaj i nie skreślaj. Dlaczego? Bo jak mówił ks. Aleksander Woźny;

"Nie możemy krytykować bliźnich ani myślą, ani słowem - nie robiąc Panu Jezusowi przykrości. Gdyby na przykład o bracie twoim ktoś mówił źle, choć prawdziwie, byłoby ci przykro. Tak samo odczuwa Pan Jezus, gdy krytykujesz swojego bliźniego."


Niestety, sama mam sobie bardzo wiele do zarzucenia. Przestrzeń wirtualna sprzyja ocenianiu, sądzimy na podstawie pojedynczych czynów - ktoś coś napisał lub czegoś nie napisał, ktoś przestał obserwować, skopiował, ma o coś żal czy jest obojętny. Cóż z tego, że myślisz lub mówisz szczerą prawdę, skoro tak naprawdę słychać w tym wszystkim jedynie lawinę spadających kamieni? Komu one najmocniej ciążą, jeśli nie Tobie? A czy tak naprawdę znasz tę osobę, o której tak mówisz, o której tak myślisz? Czy rozmawiałeś z nią/nim twarzą w twarz? Czy jesteś pewien, że znasz jego motywację, historię? Czy wiesz, z czym się dzisiaj mierzy, gdy zgaśnie ekran komputera i telefonu?

"Konieczność powstrzymywania się od złego sądu wynika stąd, że póki człowiek żyje nie można o nim powiedzieć, co na końcu jego życia zwycięży: dobro, czy zło. Póki człowiek żyje, to choćby ciężko grzeszył, choćby się oddał złemu duchowi, nigdy wiedzieć nie można, czy w końcu łaska Boża w nim nie zwycięży."

Nawet jeśli myślisz, że wiesz - nigdy nie wiesz. Tylko Bóg zna ludzkie serca. Dlatego tak ważne jest to, by nie pozwolić poddać się złym emocjom, które są zawsze najgorszymi doradcami. Oczywiście, są takie sytuacje, w których słusznie czujemy się niesprawiedliwie potraktowani, nierzadko dotknięci. Co wtedy robić? 

"A może masz trudności z takim postępowaniem, bo doznajesz krzywdy? Naśladuj wtedy Pana Jezusa na krzyżu. On nie mówił JA Ci przebaczam, ale: OJCZE, przebacz im. 
I Ty mów: Ojcze, przebacz im. Mów to wtedy, kiedy nie jesteś w stanie przebaczyć, kiedy w tobie się gotuje wszystko z doznanej krzywdy. Przekonasz się, że to cię uleczy."

W twoim sercu nie ma opcji "unfollow". Nawet jeśli odcinamy się od kogoś, to nieprzepracowana relacja zawsze będzie kłującym cierniem i niezagojoną raną. Zamiast ją zaklejać plastrami, pozwól sobie na to, by Jezus polał ją wodą utlenioną. Na początku będzie boleć, szczypać, ale dzięki temu się zagoi. 

Zamiast zaciskać pięści i wymachiwać nimi w kierunku innych, warto otworzyć ramiona. Nie pozwólmy na to, by wygrały w nas nasze cienie. Warto stanąć w słońcu i żyć tak pięknie, że głowa mała!
Czego sobie i Wam życzę.

Komentarze

  1. Cieszę się, że piszesz o ks. Woźnym. Chciałbym, żeby jak najwięcej osób Go poznało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień dobry
    Czy te cytaty są z książki."KompletX"?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz